Kiedy zostałam mamą, myślałam, że najtrudniejsze będzie wstawanie w nocy. Albo karmienie. Albo ogarnianie domu z maluchem na rękach. I wiecie co? To wszystko faktycznie jest wyzwaniem… ale dopiero po czasie odkryłam, że jest coś, co potrafi wykończyć psychicznie dużo bardziej.
Dobre rady.
Tak, dokładnie. Te wszystkie zdania, które niby mają pomóc, a w praktyce sprawiają, że człowiek zaczyna wątpić we wszystko, co robi:
👉 „Nie noś go tyle, bo się przyzwyczai.”
👉 „Moje dziecko w tym wieku to już przesypiało całe noce.”
👉 „Jeszcze karmisz? A może już za długo?”
👉 „Jeszcze nie chodzi? Bo mój w tym wieku…”
Znacie to? 🙈
I teraz – żeby było jasne – ja naprawdę wierzę, że większość takich komentarzy nie wynika ze złej woli. One często są powtarzane jak jakaś mantra, z pokolenia na pokolenie. Ale efekt na świeżo upieczonej mamie jest taki sam: zamiast poczuć się pewniej, czuję, że robię coś źle.
Wsparcie zamiast oceniania
Wyobraźcie sobie sytuację: uczę się nowej roli, ogarniam dziecko, dom, swoje emocje, hormony szaleją, a w tle wciąż słyszę, że powinnam coś robić inaczej. To trochę jakby uczyć się jeździć na rowerze, a ktoś cały czas stał obok i mówił: „Źle pedałujesz. Nie tak się skręca. No patrz, a ja w Twoim wieku to już śmigałam bez rąk.”
Człowiek traci równowagę szybciej od samej presji.
A wystarczy coś tak prostego jak:
💛 „Widzę, że się starasz.”
💛 „Zrobisz to najlepiej, bo Ty jesteś mamą.”
💛 „Może chcesz, żebym Ci podała ręcznik / zrobiła herbatę / potrzymała malucha, żebym mogła się wykąpać?”
I nagle cała energia wraca💪
A dla nas, mam, które w natłoku emocji i obowiązków łatwo tracą pewność siebie, to sygnał, że nie musimy być „idealne” według czyichś kryteriów. Wystarczy, że jesteśmy najlepsze dla naszego dziecka.
Jedno jest pewne: dziecko nie potrzebuje mamy idealnej, tylko szczęśliwej.
A do tego szczęścia czasem wystarczy… mniej rad, a więcej przytulenia😉
N.🩷
Create Your Own Website With Webador