32. Granice

Published on 15 September 2025 at 19:58

Kiedy zostałam mamą, odkryłam, że granice wcale nie są takie proste. Bo jak powiedzieć „nie” komuś bliskiemu, kto przecież „chce dobrze”? Jak wyłączyć w sobie tę wrodzoną empatię i nie czuć wyrzutów sumienia?

Macierzyństwo uczy nas wielu nowych rzeczy, ale jedną z najtrudniejszych lekcji jest właśnie stawianie granic. To moment, w którym trzeba wybrać siebie i swoje dziecko, a nie cudze oczekiwania. I choć serce często boli, to wiem, że bez tego prędzej czy później po prostu bym się rozsypała.

Bo prawda jest taka, że kiedy granic nie stawiamy, płacimy za to same. Frustracją, zmęczeniem, poczuciem bycia niezrozumianą. A im bardziej próbujemy wszystkim dogodzić, tym mniej energii zostaje dla tego, kto naprawdę nas potrzebuje - naszego dziecka.

Ostatnio przeżyłam coś, co mogę nazwać małym załamaniem. Były chwile, w których miałam wrażenie, że wszystko wymyka mi się spod kontroli. Dźwiganie emocji, obowiązków i oczekiwań innych ludzi przytłoczyło mnie tak mocno, że musiałam wybrać siebie. Bo jeśli ja się posypię, posypie się też wszystko wokół. Podjęłam więc ważną decyzję - na dwa tygodnie wyjeżdżam do Polski, tylko z Felkiem. Tylko ja i on. To nie była łatwa decyzja, bo zawsze, gdy w grę wchodzi rodzina, pojawiają się emocje, oczekiwania i poczucie winy. Ale wiem jedno - potrzebuję tego wyjazdu. Potrzebuję oddechu, odpoczynku psychicznego, poczucia bezpieczeństwa, które daje mi starsza siostra. U niej wiem, że mogę być sobą. Bez oceniania, bez presji, z pełnym wsparciem.

Zrozumiałam, że nie chcę już czuć kontroli nad swoim życiem ani presji, która odbiera mi prawo do własnych decyzji. To ja najlepiej wiem, co jest dobre dla mnie i dla mojego dziecka. Nie potrzebuję wymuszania, sugerowania, z kim mam się spotkać, gdzie pojechać i jak wyglądać ma nasz plan dnia. Takie podejście nie daje mi poczucia wsparcia, a wręcz przeciwnie – sprawia, że czuję się jeszcze bardziej przytłoczona. Wiem, że bliscy często mają dobre intencje, ale nadmiar rad i oczekiwań odbiera mi przestrzeń do tego, by naprawdę słuchać siebie.

Granice nie są egoizmem. Granice to troska. To taki bezpieczny płot, który stawiam, żeby ochronić siebie i swojego malucha przed nadmiarem chaosu, emocji i presji. Dzięki nim mogę odetchnąć, złapać równowagę i wrócić do innych relacji z większym spokojem.

Czy to łatwe? Nie.
Czy często pojawia się poczucie winy? Oczywiście.
Ale czy warto? Zdecydowanie tak.

Bo dziecko nie potrzebuje mamy, która zgadza się na wszystko i biega z językiem na brodzie, żeby nikogo nie urazić. Potrzebuje mamy spokojnej, uważnej i szczęśliwej.

Pamietaj! Granice to nie mur, który odgradza nas od świata. To furtka, którą możemy otworzyć wtedy, kiedy same będziemy gotowe. 💛

N.🩷

Create Your Own Website With Webador