27. 🍼 Karmienie piersią – od łez do uśmiechu

Published on 21 July 2025 at 12:50

Jeszcze niedawno nie mogliśmy się doczekać pierwszych ząbków, a teraz… są! Dwie dumne dolne jedynki – malutkie, zabawne i tak słodkie, że ciężko się nie uśmiechać 😁

Szybko nauczył się specjalnej minki, żeby je eksponować – mruży oczka, szczerzy się szeroko i pokazuje te swoje perełki jakby chciał powiedzieć: „Zobacz, jakie mam super ząbki!”. I serio, wygląda przeuroczo… no chyba że akurat postanowi mnie nimi ugryźć 🫣 Bo kiedy karmisz piersią dziecko z zębami, robi się… interesująco.

Już wcześniej potrafił ścisnąć dziąsłami, ale gdy pojawiły się te dwa maleńkie nożyki, czasem naprawdę bolało. Ja krzyczałam z bólu.. a on? Śmiał się w głos. Zabawne, co nie? (No… teraz już tak 😉) Bo w takich momentach łapię się na tym, że... się wkurzałam. Że miałam ochotę rzucić te wszystkie karmienia w diabły. Ale zaraz potem przychodziła myśl: halo – przecież Ty jeszcze niedawno modliłaś się, żeby w ogóle móc karmić…

No właśnie,  zanim w ogóle doszliśmy do tego etapu, przeszłam naprawdę długą drogę.

Jeszcze będąc w ciąży bałam się, czy w ogóle będę w stanie karmić piersią. Brodawki miałam wklęsłe, nie czułam żadnego „napełniania się” piersi, byłam pełna obaw. Po porodzie nikt nawet nie spróbował przystawić dziecka do mojej piersi – po prostu podano butelkę z mlekiem modyfikowanym. Urodziłam o trzeciej nad ranem, a już wieczorem proponowano mi wyjście ze szpitala. Coś we mnie mówiło: to nie tak, ja przecież chcę spróbować…

Poprosiłam, żeby mnie jeszcze zostawili. I wtedy trafiłam na cudowną doradczynię laktacyjną. Pokazała mi, jak rozkręcić laktację, jak próbować przystawiać maluszka, wypożyczyła mi szpitalny laktator, ustawiła plan – osiem razy dziennie po 15 minut z każdej piersi. Brzmi prosto? O nie…

Zaczęła się walka.

A do tego – presja.

Komentarze z zewnątrz nie pomagały. Gdy synek płakał, bo nie mógł złapać piersi, słyszałam tylko: "Daj mu butelkę, przecież jest głodny. Nie męcz go już..."

A ja w środku krzyczałam, że właśnie walczę, żeby już nie musiał dostawać butelki, żeby mógł poczuć tę bliskość i dostać to, co najlepsze .W domu zaczynały się kłótnie, bo ja ciągle tylko ściągałam mleko, myłam sprzęt, odkażałam butelki, i znowu od początku. Nie miałam siły, nie miałam czasu na nic innego. Całe moje dnie i noce kręciły się wokół jednej myśli: żeby się udało, żeby Feluś mógł dostać moje mleko. I choć czasem płakałam z wyczerpania – nie odpuściłam.

Z zegarkiem w ręku, z bólem piersi, z brakiem snu. W nocy schodziłam na dół, zostawiając maluszka śpiącego w łóżeczku, żeby robić kolejne „sesje” z laktatorem.

I wtedy wpadłam w internecie na złotą radę: nie patrz na buteleczki!

Serio, kiedy wpatrywałam się w nie jak sęp, mleko nie chciało lecieć. Ale wystarczyło spojrzeć na zdjęcie Felusia, obejrzeć krótkie wideo z jego pierwszymi dźwiękami, pomyśleć o jego zapachu i cieple – i nagle coś się zmieniało. Organizm jakby dostawał sygnał: to dla niego. To naprawdę działa!

Przez długi czas buteleczki były puste. Potem kilka kropli. Później… jeden posiłek. To było jak złoto.

Z czasem zaczęliśmy próbować podawać pierś. Najpierw przez nakładki, później już bez. Wiele razy się nie udawało. Ale pewnego wieczoru... zaskoczyło 🥹 Feluś złapał pierś i zaczął ssać. Moje serce wtedy wybuchło – dosłownie. Czułam się jakbym zdobyła Mount Everest 🙃

Dziś karmienie piersią to dla mnie nie tylko sposób na karmienie – to chwile bliskości, czułości, bezpieczeństwa. Nasze małe rytuały. Ukojenie.

No i zdrowie – Feluś za chwilę kończy rok, a jeszcze nigdy nie chorował. 💪

Nie mówię, że było łatwo. Ale mówię z pełnym przekonaniem: warto było walczyć.

***

I jeśli mogę coś powiedzieć z serca do serca – dziewczyny, jeśli bardzo chcecie karmić – naprawdę możecie. Często słyszę „miałam za mało pokarmu”, albo (o zgrozo!) „moje mleko było za mało wartościowe”. NIEPRAWDA! Twój pokarm to nie jakaś „bieda wersja”, tylko złoto w płynie ✨

Wymaga to czasu, cierpliwości, wsparcia – ale się da. Każda z nas może, jeśli tylko chce.

Nie zawsze będzie lekko. Ale będzie pięknie.

I za każdym razem, gdy Twoje dziecko spojrzy Ci w oczy z piersią w buzi – poczujesz, że dałaś radę. I że to wszystko było tego warte. ❤️

N.🩷