26. Zakochany kundel, czyli o tym, jak pies stał się starszym bratem🐾

Published on 7 July 2025 at 10:53

Ostatnio wieczorem oglądaliśmy starą bajkę Disneya – Zakochany kundel. W pewnym momencie spojrzałam na naszego psa i poczułam ścisk w gardle. Przecież ta historia to… my.

Nasz Misiek ma już 11 lat. Pojawił się w moim życiu jako kilkutygodniowy szczeniaczek i od razu zawładnął moim światem. Był wtedy moim centrum, moim pierwszym „dzieckiem”. Czuwał, tulił się, łagodził każdy stres. Wszystko robiliśmy razem, spacery, drzemki, wyjazdy, nawet nocne seanse filmowe. Spał ze mną w łóżku i nie wyobrażałam sobie życia bez niego.

Kiedy wprowadził się do mnie mój obecny mąż, Misiek nie przyjął go z otwartymi łapami. 😂 Szybko zaginęła ładowarka do laptopa, potem pojawiły się pogryzione buty – zawsze jego rzeczy. Jakby chciał powiedzieć: „Ej, Panie, ona jest moja!” 😅 Ale wystarczyło trochę czasu i zgrali się doskonale. Zostaliśmy rodziną.

Przez dziesięć lat żyliśmy sobie spokojnie, aż tu nagle… pojawił się nasz synek. Czas ciąży był pełen przygotowań, ale z tyłu głowy cały czas miałam pytanie: A co z Misiem? Jak on to przyjmie? Przecież dotąd miał nas na wyłączność.

Pamiętam, jak będąc jeszcze w szpitalu, mąż przywoził do domu ubranka małego, by pies mógł poznać jego zapach. Baliśmy się tej pierwszej reakcji. A potem przyszliśmy do domu i… Misiek podszedł do łupiny z naszym synkiem i położył przed nim swoją ukochaną piłkę. 🥹 Nie trzeba było więcej. Byłam wzruszona do łez.

Od tamtej pory trzymał się blisko. Pilnował go, wąchał, kładł się przy nim ostrożnie, jakby rozumiał, jak kruche jest to nowe życie. Ale z biegiem dni zobaczyłam też coś innego – siebie. A raczej… nas.

Zaczęliśmy Misiowi stawiać coraz więcej granic. "Nie szczekaj, bo mały śpi", "Nie drap się", "Połóż się", "Nie wchodź tu", "Nie teraz". I z każdym takim "nie" widziałam, jak się wycofuje. Jak powoli przestaje podchodzić. Jak schodzi z pierwszego planu. Już nie był oczkiem w głowie – był cieniem tego, kim był wcześniej.

Nagle wszystko się zmieniło. Spacery były krótsze, a czasem wcale. Sama nie dawałam rady z wózkiem i psem jednocześnie. Bywało, że czułam złość. Zniecierpliwienie. A potem wyrzuty sumienia.

W końcu uznaliśmy, że na jakiś czas pojedzie do mojej mamy – tam dostanie uwagę, spacery, głaskanie. Tam będzie mu lepiej. Ale wiecie co? Mnie nie było lepiej.

Czułam, że zostawiłam kogoś, kto był ze mną na dobre i złe. Że odsunęłam istotę, która zawsze mnie kochała – bezwarunkowo. I wtedy zrozumiałam: to nie on się zmienił, to my się zmieniliśmy.

Wrócił do nas. Na dobre.

I dzisiaj? Leżymy razem na kanapie, a nasz mały syn czworakuje jak rakieta, goniąc za piłką. Misiek już się nie boi. Nie czuje się intruzem. Wie, że wciąż jest częścią naszego stada. Że wrócił na swoje miejsce – nie na środek uwagi, ale w sercu. Bo przecież miłość się nie dzieli. Miłość się mnoży.

I myślę sobie… że każdy z nas, kiedy pojawia się dziecko, uczy się tej nowej miłości. I że nie zawsze wychodzi nam to idealnie. Ale ważne, żeby umieć się zatrzymać i przypomnieć sobie, co (i kto) nas ukształtował. 

 

Kilka rzeczy, których się nauczyłam (i które może Tobie też się przydadzą):

 

🧡 Przygotuj psa wcześniej.

Jeszcze w ciąży dobrze było pozwolić Misiowi węszyć przy łóżeczku, wózku czy ubrankach. Gdy mały się urodził, przywoziliśmy do domu rzeczy z jego zapachem – by pies mógł się „oswoić” zanim pozna dziecko. Dzięki temu nie było szoku.

 

🐾 Pierwsze spotkanie? Na spokojnie.

Nie naciskaliśmy. Misiek sam podszedł. Daliśmy mu czas i przestrzeń – i to chyba najważniejsze. Zaufanie do psa to jedno, ale nie wolno zapominać, że to też dla niego nowość i stres.

 

👶 Nigdy nie zostawiaj dziecka z psem bez nadzoru.

Nawet jeśli masz najłagodniejsze stworzenie świata. Pies to zwierzę. Dziecko nie zna granic, może ciągnąć za ucho, szturchnąć oko – a pies może instynktownie się bronić. To nie jest wina psa, to jest po prostu zasada bezpieczeństwa.

 

🦴 Ucz dziecko szacunku do zwierzaka od samego początku.

U nas Felix już teraz wie, że piesek ma swoje miejsce, że nie wolno mu zabierać miski, że nie można mu „grzebać” w uszach. Robimy z tego zabawę – ale z jasnymi zasadami.

 

🐶 Pies też potrzebuje czasu z Tobą – tylko z Tobą.

Zauważyłam, że Misiek bardzo łaknie chwil „jak dawniej”. Dlatego czasem, gdy mąż zajmuje się małym, idziemy na spacer tylko we dwoje. Albo leżymy razem, ja go głaszczę, on się wtula. To takie nasze minirandki😂 To wzmacnia naszą relację.❤️

 

🚼 Jeśli trzeba – nie miej wyrzutów, że chwilowo ktoś inny się psem zajmie.

Ja długo biłam się z myślami, że oddałam Miśka do mamy. Ale czasem to lepsze, niż frustracja i chaos w domu. Pies wrócił, a ja wróciłam do niego – dojrzalsza, bardziej świadoma. Miłość to też odpowiedzialność. I elastyczność.

 

💛 Zachowujcie rytuały, nawet w uproszczonej wersji.

Zamiast godzinnego spaceru – krótki, ale spokojny. Zamiast zabawy z piłką na ogródku – szarpak w salonie. Pies nie potrzebuje fajerwerków. Potrzebuje obecności.

***

Może nie jestem behawiorystką, ale jestem mamą, która kocha też swojego psa.

I widzę, że da się to połączyć. Z sercem. I z rozsądkiem.

A zrozumiałam to z bajką Disneya w tle 💫