O moich granicach i zdjęciach, które zostają z nami na zawsze.
Macierzyństwo to jedna wielka galeria emocji.
Od pierwszego zdjęcia z testem ciążowym, przez fotki z małą stópką w szpitalu, aż po te codzienne kadry: uśmiech w łóżeczku, ziewnięcie, pierwszy raz w bujaczku, pierwsze „pa pa”. 📷💛
Naturalnie chcemy to uwieczniać.
Naturalnie chcemy się tym dzielić.
I naturalnie pojawia się pytanie:
„Czy to wrzucić? Czy pokazać światu? Czy to jeszcze dla mnie, czy już dla innych?”
Ja też je sobie zadaję.
Zdarza mi się wrzucić zdjęcia Felka na Facebooka.
Zwykle w relacje – te, które znikają po 24h.
Mam tam dużą rodzinę, sporo bliskich znajomych, ludzi, których nie widzę na co dzień, a którzy z serca kibicują nam w tej nowej, rodzicielskiej rzeczywistości.
Dla nich to okno do naszego świata – a dla mnie sposób, by podzielić się radością.
Ale to nigdy nie jest „byle co”.
Nie wrzucam zdjęć:
❌️ w samej pieluszce
❌️ w sytuacjach intymnych, ośmieszających
❌️ z płaczem czy w stresie
❌️ z jego buzią z bardzo bliska, codziennie i wszędzie
✅️Wybieram zdjęcia, które są czyste w przekazie – z uśmiechem, ruchem, ciekawością.
✅️Które pokazują życie, ale nie odbierają mu prywatności.
🌐 A blog?
Blog to inna przestrzeń.
Tu nie publikuję dla babci, tylko dla każdej mamy, która może trafić tu z wyszukiwarki, z polecenia, z Instagrama.
Nie wiem, kto to przeczyta – i nie wiem, gdzie te zdjęcia trafią.
Dlatego tutaj Felka „widać inaczej”.
W opowieściach.
W rytmie dnia, który opisuję.
W emocjach, które przez niego przeżywam.
W słowach, rzadziej w jego oczkach, usteczkach czy minie.
Jeśli dodaję zdjęcie – to z tyłu, z daleka, z boku.
Albo jego rączka.
Albo coś, co pokazuje klimat chwili, nie szczególnie twarz dziecka.
🎈Nie chodzi o zakazy. Chodzi o świadomość.
Nie piszę tego, żeby mówić „rób jak ja”.
Nie wierzę w jeden przepis na pokazywanie dziecka w sieci.
Ale wierzę w to, że warto wiedzieć, gdzie są moje granice.
I warto je czasem sobie przypominać.
Jeśli robisz zdjęcie i myślisz „Czy powinnam to wrzucić?” – to już znaczy, że jesteś czujna.
To już jest sygnał, że zależy Ci na czymś więcej niż lajki.
I to jest dobre👍
👀 Co jeszcze wpływa na moje decyzje?
Nie wiem, jak Felek będzie patrzył na te zdjęcia za 10 lat.
A Internet pamięta (!) Chcę, żeby wiedział, że szanowałam jego prywatność, nawet zanim mógł ją zdefiniować.
💡To nie znaczy, że nie jestem dumna.
To znaczy, że jestem uważna.
- Jeśli kiedyś będzie chciał mieć swoje zdjęcia w sieci – pomogę mu je zrobić. Ale póki co, ja wybieram za niego. I staram się, żeby te wybory były mądre, czułe i nieprzypadkowe.
- Nie chcę robić z niego „twarzy bloga” – bo ten blog to moja przestrzeń, moja historia. On jest jej częścią, ale nie produktem do pokazania.
- Wiem, że to ja odpowiadam za jego cyfrowy ślad. Więc chcę, żeby był możliwie delikatny.
📷 Poniżej dodaję jedno z moich ulubionych zdjęć – Felek podczas zabawy, z perspektywy mamy patrzącej z boku. Nie widać buzi, ale czuć cały ten klimat radości. Takie zdjęcia lubię najbardziej😍
N. 🩷
Create Your Own Website With Webador