13. Kiedy dziecko burzy świat dwojga... o relacji po porodzie

Published on 6 June 2025 at 11:47

Jesteśmy razem już 11 lat. Od 4 lat jako małżeństwo. Znamy się jak łyse konie, jak to się mówi – przez lata wspólnego życia myślałam, że nic nas nie zaskoczy, a już na pewno nie poróżni.

Dziecko miało być naszym wspólnym dopełnieniem szczęścia. Staraliśmy się o nie długo, więc moment, kiedy test pokazał dwie kreski, był jednym z najpiękniejszych w naszym życiu. Ciąża zbliżyła nas jeszcze bardziej. Miałam w mężu ogromne wsparcie, a poród – choć trudny – z jego obecnością był nie tylko łatwiejszy, ale i pełen wzruszeń.

A potem... pojawił się nasz synek. Cud, za którym tęskniliśmy. I nagle – wszystko się zmieniło.

Nie chcę demonizować. Ale prawda jest taka, że nawet najtrwalsza relacja może zacząć się chwiać. Zmęczenie. Nowe obowiązki. Brak czasu. I emocje – te moje, burzliwe, hormonalne, zmienne... Ale czy tylko moje?

Zrozumiałam, że zmienia się nie tylko kobieta. Zmienia się również mężczyzna. Ich świat też przewraca się do góry nogami. Nie da się tego przewidzieć ani przygotować się na to z wyprzedzeniem.

Z tygodnia na tydzień coraz trudniej było nam się dogadać. Zamiast rozmów – ciche dni. Zamiast bliskości – pretensje. Mój mąż zaczął oczekiwać ode mnie rzeczy, które były dla mnie kompletnie niezrozumiałe – jakbym miała wrócić do "dawnej siebie", podczas gdy ja sama siebie dopiero poznawałam na nowo.

Miałam wrażenie, że nie rozumie, że teraz nasze dziecko jest dla mnie najważniejsze. Ale z czasem zrozumiałam coś jeszcze – że on czuł się... pominięty. Niewidoczny.

Czy miał do tego prawo? Tak. Czy ja miałam prawo najpierw myśleć o dziecku? Również tak.

Z perspektywy czasu widzę, jak ogromnie ważne jest pielęgnowanie relacji – nie tylko z dzieckiem, ale i ze sobą nawzajem. Bo rodzicielstwo to nie tylko bycie mamą czy tatą. To również nadal bycie parą. Nie jest łatwo. Niewyspanie, ból, lęki – to wszystko mnie przygniotło. Bardzo tęskniłam za opieką, którą mój mąż tak pięknie mi okazywał w ciąży. Chciałam, żeby znów był moim wsparciem.

Przez te wszystkie emocje, baby bluesy i huśtawki hormonów miałam momenty, kiedy myślałam: "To się chyba nie uda." Ale później natrafiłam na mądre słowa (tak, są takie badania!), że jeśli komuś po urodzeniu dziecka przejdzie przez głowę myśl o rozwodzie… to bardzo możliwe, że to tylko hormony i zmęczenie mówią przez nas. Serio! Specjaliści mówią, że warto po prostu to przeczekać. I nie – nie chodzi o udawanie, że wszystko gra. Chodzi o to, żeby nie podejmować życiowych decyzji w czasie, kiedy nasze życie przypomina reality show.

Z czasem robi się lepiej. Emocje się uspokajają, dziecko zaczyna więcej spać (przynajmniej teoretycznie), a my znowu uczymy się siebie nawzajem. Czasem po nowemu. I choć bywało ciężko, dziś wiem, że warto było dać sobie czas.

A jeśli aktualnie masz ochotę wziąć klucze, walnąć drzwiami i wyjechać na samotny weekend do SPA – jesteś w dobrym miejscu. Ja też tam byłam (mentalnie). Ale pamiętaj, że ten etap prawdopodobnie minie.

Masz prawo do kryzysu. Masz prawo do łez. Ale masz też prawo do nadziei, że z czasem wszystko się ułoży. Bo zwykle… się układa. Tylko może niekoniecznie idealnie – ale po naszemu.

 

N.🩷

Create Your Own Website With Webador